IKE/IKZE spółki dywidendowe - co warto wiedzieć?

Część spółek wypłaca zysk w postaci dywidendy. Czego można się spodziewać, jak konkretnie kupić akcje pod wypłaty dywidend i kiedy może to się nie opłacić?

Wydawałoby się, że coś takiego jak wypłata gotówki ze spółki to bardzo prosta sprawa - ale nie na giełdzie. Komplikacje wynikają z samej istoty obrotu papierami wartościowymi, po prostu nie jest łatwo określić kto kiedy i co posiada bez utrzymania pewnych terminów. Bardziej doświadczony inwestor z pewnością nie będzie zaskoczony, że kupione akcje nie są jego własnością do momentu rozliczenia w KDPW (Krajowy Depozyt Papierów Wartościowych), które obecnie następuje zgodnie z kalendarzem D+2, czyli dwa dni robocze po zakupie.

Dla celów rozliczenia dywidendy, musimy być posiadaczami (w KDPW) akcji w dniu ustalenia prawa do jej uzyskania (prawo do dywidendy, czyli do wypłaty w dniu wykonania faktycznych przelewów ze spółki, który jest później). Czyli musimy kupić akcje 2 dni robocze wcześniej. Ciekawym efektem ubocznym jest możliwość sprzedaży z zachowaniem prawa do wypłaty, jeśli zrobimy to po dniu przypisania prawa, a przed dniem wypłaty dywidendy. Pozwala to wydostać się z akcji spółki, po której spodziewamy się jakichś złych wiadomości.

Nie należy jednak liczyć na żaden prosty ruch, typu sprzedam przed wypłatą i zarobię na tym, że dostanę gotówkę, podczas gdy kupiec w "martwej" strefie przed dniem wypłaty będzie stratny. Nic takiego nie jest możliwe, bo w momencie uzyskania prawa od kursu odcina się wartość dywidendy (liczonej brutto, a więc bez podatku), co faktycznie reguluje poziom kursu nawet jeśli ktoś jest nieostrożny i kupuje akcje bez znajomości szczegółów rozliczeń giełdowych. Można powiedzieć, że to jest ukłon w stronę mniej zorientowanych inwestorów.

Dlaczego więc w ogóle wspominam o tych terminach i do czego praktycznego mogą się przydać? Głównym przypadkiem są kwestie podatkowe (które akurat nie dotyczą IKE/IKZE, ale dla porządku wspomnijmy o samej możliwości). Gdy likwidujemy swoją pozycję na konkretnym instrumencie, w tym przypadku akcji objętej jakimiś prawami do dywidendy, chcemy to zrobić w optymalnym momencie. Dla dużej spółki w trendzie bocznym lub wzrostowym z pewnością dzień odcięcia jest dobrym momentem do zdecydowania: czy już się pozbywam, czy może trochę potrzymam aż lekko odbije po odcięciu. Jeśli likwidujemy nie tylko pozycję ale na przykład chcemy wypłacić fundusze (co już dotyczy IKE/IKZE), to trzeba się zastanowić, czy opłaca się nam poczekać do dnia odcięcia, czy trzymamy do dnia wypłaty. Załóżmy, że jest taka sytuacja:

  1. Chcemy wypłacić całość pieniędzy z konta
  2. Akcja na koncie jest objęta prawem do dywidendy na przykład za 5 dni.
  3. Spodziewamy się jednak bardzo dużej dywidendy lub bardzo dużego odbicia kursu - decyzja przed którą stajemy to: kiedy sprzedać?
Jak to rozpatrzyć? Interesują nas terminy:
  • odcięcie (dzień ustalenia prawa do dywidendy+1)
  • termin wypłaty (może być miesiące później)
Jeśli nie chcemy czekać z wypłatą, to sprzedaż powinna się odbyć najpóźniej w dniu ustalenia prawa do dywidendy (dzień przed odcięciem), bo gdy tego nie zrobimy, dywidenda spłynie na konto później i nie będziemy mieli możliwości wypłaty wszystkich środków za jednym zamachem. Sprzedaż jest rozliczana również przez 3 dni (zamiana akcji na gotówkę na koncie). Czyli plan wyjęcia funduszy z konta musi być zrobiony przed uzyskaniem praw do dywidend i 3 dni przed sprzedażą akcji, inaczej środki zostaną uwięzione.

Co jeśli już otrzymaliśmy prawo do dywidendy? Następnego dnia (który jest jednocześnie dniem odcięcia dywidendy od kursu) możemy już sprzedać akcje i dywidenda i tak znajdzie się na koncie w dniu wypłaty. Z moich doświadczeń wynika, że większość banków radzi sobie z otrzymaniem przelewu najpóźniej do wieczora. Warto śledzić, czy wypłata faktycznie nastąpiła, bo chociaż osobiście nigdy się z tym nie spotkałem, jest możliwe, że gdzieś się komuś coś omsknie i akurat my nie otrzymamy swoich pieniędzy - później byłoby ciężko dojść, że w ogóle coś nam się należało. Muszę tutaj pochwalić mój dom maklerski (mDm), że praktycznie zawsze otrzymywałem dywidendy przed południem, podczas gdy na innych kontach niekiedy nawet po 20 (dla akcji tej samej spółki!).

Czy opłaca się handlować w jakiś konkretny sposób akcjami spółek dywidendowych? Ogólnie - nie. Nie ma żadnej metody, która pozwoli kupić tu i sprzedać tam i to będzie czysty zysk. Dlaczego w takim razie wspominam o spółkach dywidendowych w kontekście konta IKE/IKZE? Warto zauważyć ciekawą prawidłowość dotyczącą prowizji. Jeśli kupujemy i sprzedajemy akcje, a nie tylko je trzymamy, to za każdym razem płacimy to 0,20%-0,39% prowizji. Przy zakupie i sprzedaży to już łącznie 0,4%-0,8%. Sami "opodatkowujemy" siebie z tytułu obrotu, co jest wprawdzie naturalne na giełdzie, ale też stanowi istotny koszt, gdy myślimy o oszczędnościach długofalowych. Jeśli faktycznie znajdziemy 4 okazje rocznie i obrócimy każdą z nich, to przecież jest kilka procent, a więc nasz wynik inwestycyjny będzie musiał być lepszy niż 4-5% tylko żeby pokryć prowizje. To nie jest tak banalnie proste, jak mogłoby się wydawać i tu zwracają uwagę spółki dywidendowe.

Kupując taką spółkę płacimy prowizję (oczywiście również przy ewentualnej sprzedaży), ale jeśli nie wykonamy natychmiastowej sprzedaży, to wypłata dywidendy na IKE/IKZE jest nieopodatkowana (dla spółek polskich). Sama wypłata dywidendy nie zawiera żadnej innej prowizji, więc otrzymamy czystą gotówkę, którą możemy reinwestować. I tu dochodzimy do wniosku, że nie sprzedając akcji spółki, która regularnie wypłaca kilka procent dywidendy np. na poziomie 4-5% będziemy mieć wynik inwestycyjny 4-5%, a więc taki, który inwestor obracający 4-5 okazji rocznie musi zrobić, żeby mieć na swoje prowizje (tyle, że inwestor dywidendowy ich nie zapłaci). Oczywiście przy założeniu stabilnego kursu samych akcji, co nie zawsze jest prawdą (czasem rosną, a czasem spadają - jednak zakłada się, że spółki zdolne do regularnych wypłat są nieco zdrowsze od innych).

Mamy więc w miarę mało absorbującą strategię trzymania i reinwestowania, która jest również obarczona najniższymi możliwymi prowizjami na rynku. Jak wybrać "dobre" spółki dywidendowe? Na to poświęcę kolejny wpis, żeby nie mieszać tematów. Nie ma jakiejś złotej metody, więc to będzie raczej omówienie różnych strategii, z którymi się zetknąłem i były już opisane przez wiele serwisów.

Wróćmy jednak na chwilę do samych dywidend. Co jeszcze warto wiedzieć o samym procesie uzyskiwania gotówki ze spółek? Dość interesujący jest fakt, że wypłaty nie są gwarantowane - a więc nie ma obowiązku, żeby spółka cokolwiek wypłacała akcjonariuszom. Teoretycznie Walne Zgromadzenie Akcjonariuszy ostatecznie uklepuje terminy, po których można się spodziewać utrzymania lub odwołania wypłat. Proces wygląda więc typowo tak:
  • Wyniki roczne
  • Propozycja zarządu dotycząca wypłaty dywidendy (nie obowiązuje na walnym, może być odrzucona w głosowaniu)
  • Opinia Rady Nadzorczej w sprawie propozycji zarządu (również nie obowiązuje na walnym, może być zupełnie odrzucona)
  • Walne Zgromadzenie Akcjonariuszy - głosowanie przez faktycznych akcjonariuszy
  • Dzień przyznania prawa do dywidendy (określone na walnym)
  • Dzień wypłaty dywidendy (określone na walnym)
Można więc powiedzieć, że dopóki walne nie przyklepie wypłaty, to nie ma sensu mówić o pewniku. Zdarzają się również inne przypadki, bardziej skrajne i przez to ciekawe.

Dywidenda warunkowa. Niedawno taki przypadek zdarzył się na akcjach spółki PCM. Wprawdzie nie można powiedzieć, że akcjonariusze są tam stratni z powodu tej sytuacji, ale sam proces przyznania dywidendy był co najmniej dziwaczny. Spółki często posiadają finansowanie kredytem (co pewnie każdy doskonale rozumie), a to rodzi pewne problemy. Tak zwane kowenanty, czyli warunki udzielenia kredytu, mogą nieraz blokować wypłaty, bo zmuszają spółkę do utrzymania konkretnych wskaźników finansowych. O ile sam wynik finansowy jest znany w momencie raportu rocznego, po którym zazwyczaj jest walne ustalające dywidendę, to już kolejne raporty wraz ze spływaniem wyników, mogą zakłócić obraz finansowy i zablokować wypłatę. Technicznie spółka nie traci na tym pieniędzy, więc właściwie nie należałoby się tym zajmować, ale jeśli nasza strategia to otrzymywanie dywidend, to warto wiedzieć, że w ogóle taka sytuacja może mieć miejsce. Czy należy na nią reagować? Trudno powiedzieć, to zależy od naszych osobistych założeń przyjętych na starcie.

Dywidenda zaliczkowa. Spółka nie zawsze musi wypłacać dywidendę po raporcie rocznym. Czasem może wypłacić tzw. zaliczkę, czyli pieniądze dla akcjonariuszy teraz, na poczet przyszłego wyniku finansowego. Na polskiej giełdzie z takich zaliczek słynie Apator (długa historia dywidend i właśnie corocznych zaliczkowych - co oczywiście nie znaczy, że sama spółka jest idealna a dywidenda najwyższa na rynku), ale nie tylko. Zaliczkę wypłacały m.in. iFirma, Livechat, a nawet PGNiG i PZU.

Dywidendy specjalne. Tutaj ciężko mi podać jakiś przykład z pamięci z polskiej giełdy, ale takie sytuacje się zdarzają. Spółka po prostu ogłasza, że wypłaci ekstra dywidendę z powodu sprzedaży jakiegoś majątku lub innego powodu. Jest to wypłata poza normalnym harmonogramem dywidend, czyli możliwa do wykonania zarówno w spółce bez wcześniejszych wypłat, jak i takiej, która regularnie wypłaca coś na określonym w znanej polityce dywidendowej poziomie.

Dywidendy z niepodzielonego zysku z lat poprzednich. To dość częsta sytuacja, która z łatwością przypomina mi kilka przypadków z GPW. Kruszwica, Decora, w dawnych dobrych czasach spółki energetyczne, banki, Ciech (2018), Synthos (już zdjęty z giełdy). Spółka może uznać, że zgromadzony we wcześniejszych latach kapitał powinien być wypłacony akcjonariuszom. Często tak się dzieje z powodu woli dominującego akcjonariusza, który chce wyjąć pieniądze ze spółki na swoje inwestycje gdzieś indziej, lub po prostu do zdjęcia spółki z giełdy (przypadek Synthosa). Warto tu zauważyć, że w tym przypadku nie można liczyć na utrzymanie poziomu wypłat w kolejnych latach, bo po prostu spółka nie ma co roku tyle pieniędzy.

Dywidendy z akcji uprzywilejowanych. Jest to raczej coś, czego chcemy unikać, chyba że to akurat my jesteśmy uprzywilejowani. Generalnie akcjonariusze powinni być równi w momencie wypłaty zysku, ale nie zawsze tak jest. Jeśli spółka posiada akcje uprzywilejowane co do wypłat, może się okazać, że gotówka wypłynie ze spółki i zupełnie nas ominie. Wydawałoby się to tak nieprawdopodobnie niesprawiedliwe, że właściwie nie powinno być takiej możliwości, ale jednak jest. Przypadek tego typu zdarzył się (a właściwie niemal się zdarzył) na akcjach spółki Tauron, gdzie Skarb Państwa próbował wyemitować akcje uprzywilejowane (z podwójną dywidendą) na zakup kopalni węgla (chciałbym, żeby to był żart!). O dziwo, akcjonariusze mniejszościowi skutecznie zablokowali ten manewr. Jak widać, warto trzymać rękę na pulsie na giełdzie.

Co jeszcze może się nam przytrafić na drodze do milionów z dywidend? Praktycznie wszystko, wchodząc na giełdę trzeba pamiętać o wysokim ryzyku, przed którym nie zabezpieczy żadne doświadczenie, ani żadna cudowna strategia. Niekiedy po prostu spółka wpada w kłopoty, które nie tylko zaskakują, ale są trudne i kosztowne do rozwiązania, a innym razem akcjonariusze potrafią działać przeciwko inwestorom mniejszościowym w bardzo pokrętny sposób. Najsłynniejszym przypadkiem na GPW w ostatnich latach były ruchy na energetyce, które praktycznie od kilku słów ministra Tchórzewskiego pędziły w górę lub w dół (głównie w dół), a inwestorzy dywidendowi zostali wykiwani. Nie tylko SP wpadł na walne w ostatnim momencie zlikwidować dywidendę, ale jeszcze próbował ją wyprowadzić tylnymi drzwiami. Cała sprawa jest opisana tutaj.

Dywidenda ze spółek zagranicznych na IKE/IKZE.  Niestety, tutaj nie jesteśmy w dobrej sytuacji. Praktycznie poza pojedynczymi spółkami nie ma sposobu na ścięcie podatku. Dlatego tutaj należałoby się zainteresować terminami odcięcia i żeby uzyskać dywidendę sprzedawać dzień przed odcięciem i odkupować w kolejnym dniu. Niestety, to rodzi dość spore koszty prowizyjne, więc trzeba się kilka razy zastanowić, czy warto. Na GPW jest jeszcze możliwość np. w przypadku CEZ (energetyka Czechy) wysłania formularza, który zobowiązuje spółkę do nie odcinania podatku u źródła. Sprawa jest wykonalna, ale niestety może kosztować kilkadziesiąt złotych, co podważa sensowność tego ruchu, jeśli nie posiadamy w tej inwestycji znaczącego kapitału (a na IKE/IKZE, szczególnie na początku drogi ciężko o duże sumy).

Przede wszystkim, inwestowanie dywidendowe wymaga czasu, jak wszystkie inne strategie. Właściwie nie da się wybrać dobrych spółek bez dogłębnej analizy, którą mogą wykonać tylko doświadczeni gracze lub wyspecjalizowane serwisy. Dla kogoś zdecydowanego na tę strategię mogą więc być odpowiedniejsze fundusze akcji spółek dywidendowych lub ETF zawierający takie spółki.

Treści przedstawione na blogu są prywatnymi opiniami autora i nie stanowią rekomendacji inwestycyjnych w rozumieniu Rozporządzenia Ministra Finansów z dnia 19 października 2005 roku w sprawie informacji stanowiących rekomendacje dotyczące instrumentów finansowych, ich emitentów lub wystawców (Dz. U. z 2005 roku, Nr 206, poz. 1715). Autor nie ponosi odpowiedzialności za decyzje inwestycyjne podjęte na podstawie niniejszego artykułu, ani za szkody poniesione w wyniku decyzji inwestycyjnych podjętych na podstawie niniejszego artykułu.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga