Zazwyczaj inwestor rozpatruje przede wszystkim jak wiele można zyskać, snuje marzenia o wysokoprocentowych wzrostach, rakietach do nieba, wystrzałach i tym podobne bajeczki. Rzadko kiedy podchodzimy racjonalnie do możliwości straty. We wcześniejszych wpisach rozpatrywałem m.in. jeden z ciekawych przypadków inwestowania dywidendowego, gdzie wyszło, że przeciętny inwestor musi zrobić wynik minimum kilka procent przy zaledwie kilku ruchach kapitałem, żeby pobić prostą strategię buy&hold, czyli tzw. hardkorowego trzymacza. Jakie pułapki czekają jeszcze na inwestora?