Bank po kłopotach - łapanie spadającego noża na Aliorze

Alior - jeden z najczęściej polecanych do kupowania banków w ostatnich 2 latach. Oczywiście kurs poszedł do śmietnika i to kilkukrotnie. Co poszło nie tak? Czego można się spodziewać w przyszłości? Jak zwykle przedstawiam kilka moich własnych przemyśleń, nie rekomenduję niczego. Sam nie zająłem jeszcze żadnej pozycji na tych akcjach.

Wzrostowy bank, świetnie prosperujący, jeszcze niewielki, ale też nie moloch, więc z miejscem zarówno do wzrostu organicznego, jak i przez kradzież klientów. Wszystko rysowało się w pięknych barwach, ani jeden raport nie wspominał o potencjalnych problemach, które zwaliły się kaskadą na głowę biednych inwestorów. Moje szczęście, że nie miałem pozycji na samej górce, ale wyszedłem z założenia, że początkowo nie będę się brał za spółki wzrostowe, bo są oceniane jako trudniejsze. Z czasem zauważyłem jednak, że wybór okazji rynkowych na giełdzie z kilkuset spółkami powoduje, że faktycznie do wyboru mamy tylko kilkadziesiąt, może sto, które w ogóle warto analizować. Reszta jest tak słaba, że albo wiecznie się dusi i nie sposób przewidzieć jaka będzie forma biznesu w przyszłości, albo jest po prostu analizowana przez wszystkich i jest poprawnie wyceniona względem dostępnych informacji. Łatwo powiedzieć: kupuj tanio, sprzedaj drogo. Gorzej jak stwierdzisz, że nie jest ani drogo, ani tanio. Możesz kupić a tu kurs buja w miejscu, albo niespodziewane wydarzenia spychają w dół, jak Aliora. Dlatego też zastosowanie zasady "kupuj, gdy krew się leje" nie jest takie oczywiste - bo kiedy się leje? Po miesiącu spadków? Po 90% spadku? Nie ma żadnej reguły, a dla spółek wzrostowych dodatkowo ciężko określić, czy w ogóle wrócą na ścieżkę wzrostu.

Dlatego Alior jako przedstawiciel spółek wzrostowych zwrócił moją uwagę - na pewno gdzieś tu polała się krew. Analitycy wszędzie wskazywali na sprawiedliwą wycenę lub potencjał do wzrostu, a jednak poszło w dół od dość prostych wydarzeń. Jedno to katastrofa związana z inwestowaniem w Ruch - prawdopodobnie to coś, co wielu było znane wcześniej. Drugie to upadek ZM Henryk Kania (bardziej niespodziewane, ale też pewnie wiadome dla zainteresowanych) i Onico (wydaje mi się, że o małym wpływie, niewielka spółka).
Do kłopotów dokładają się też często problemy całego indeksu (WIG20 to w połowie banki), jak i problemy tzw. frankowiczów. W jaki sposób wycenić bank? Spróbujmy całkowicie po amatorsku, posługując się artykułem na bankier.pl, i to sprzed kilku miesięcy. Informacja znana wszystkim, czyli teoretycznie bezwartościowa. Przeglądając historię wycen banków, łatwo zauważyć, że większość z nich jest wyceniana w okolicy WK=1 lub nawet nieco wyżej. Pozwala nam to znacznie uprościć analizę księgową zawartości aktywów banku, ale tylko pod jednym i bardzo istotnym warunkiem: uznajemy, że polała się krew i że negatywne wydarzenia ostatnio przeważyły nad pozytywnymi. Czy można tak założyć? Każdy musi rozstrzygnąć to sam.

Jakie argumenty można przedstawić przeciwko temu założeniu? Przykładem powinny być banki Leszka Czarneckiego, które sugerują, że w każdej chwili mogą pojawić się służby i zbić cenę do 1 zł. Taki scenariusz osobiście odrzucam, bo bank jest w posiadaniu SP, a konkretnie dużej spółki giełdowej, czyli PZU. Zbijanie ceny posiadanych akcji odbiłoby się na bilansie PZU, a takie zachwianie mogłoby wystraszyć inwestorów z całego WIG20. Wprawdzie często można było odnieść wrażenie, że politycy nie liczą się z takimi zdarzeniami, ale jednak gdy kurz opadał, nie było to już takie oczywiste. Kilka wyjazdów zagranicznych i niektórym otwierały się klapki na oczach, że jednak nie mogą tak po prostu robić co się żywnie podoba na publicznej giełdzie, przynajmniej na największych spółkach. W końcu co jakiś czas przychodzi ta chwila, kiedy trzeba coś ponegocjować z przekręconymi w Polsce Francuzami, Włochami, Niemcami itd. No i potem jest bardzo głupio kiedy kupujesz bank Pekao za 20% więcej niż kurs przez następne 2 lata, praktycznie wychodząc na zero. Wracając jednak do tematu Aliora - akcjonariat PZU nieco nas zabezpiecza przed ewentualnymi głupimi ruchami państwa. Można też mieć nieco więcej pewności co do stabilności bo bank jest dość duży, nie opłaca się go tak po prostu zatopić. Aktualnie problematyczne banki jak BOŚ, Getin i Noble też nie zostały tak po prostu zatopione, bo od pewnego momentu to nie jest opłacalne. Zakładam, że dla Aliora tak jest, oczywiście do pewnego poziomu nasilenia przekrętów.

Artykuł na bankierze pokazuje, że jedną z obaw analityków jest teraz to, że takich Ruchów i Kani może być bardzo dużo. Jednak obecnie tego nie wiemy - jak oszacować, czy faktycznie tak jest? Jedną metodą jest przeliczenie ile bank do tej pory funkcjonował, właśnie na przykładzie tych dwóch spółek i założenie, że jeśli przez pierwsze lata nie wypadły takie trupy z szafy, to:
1. trupów jest teraz relatywnie więcej niż przeciętna
2. trupy zostały nabrane w nadmiarze później i dopiero wypadną
Dlaczego przychylam się do 1 (każdy powinien sam sobie ocenić):
a) grupa udzielająca tych kredytów z pewnością jest teraz prześwietlana - jeśli coś jest, to przez tyle miesięcy coś by zaczęło wypływać, jeśli nie na rynek, to do insiderów i instytucjonalnych
b) jakieś spirale kredytowe oczywiście są możliwe w każdym banku, ale jeśli do tej pory nie utracono płynności, ani nawet nie ma mowy o emisji akcji (bank ciągle bez problemów płynnościowych), to nawet jeśli trupy są, ciągle jesteśmy powyżej poziomu, na którym można przyjąć na klatę kolejne wpadki
c) odpisy zostały już częściowo zrobione, zazwyczaj należałoby poczekać aż wszystkie zostaną wykazane i dopiero inwestować, ale poziomy cenowe są już naprawdę niskie
d) banki cały czas mają ryzyko, bankructwa itd. to jest normalna sytuacja do pewnego poziomu. nie jest wykluczone, że spółka ZM Kania po prostu zostanie zlicytowana. Ruch - pieniądze nie do odzyskania. Onico pewnie też tylko częściowo. Jednak to nie jest tak, że banki mają tylko sukcesy kredytowania, umieją sobie z tym radzić.

Faktycznie więc do oceny czy sytuacja jest niezwykła wystarczy przeliczenie spodziewanych trupów w szafie i ewentualnych strat z Ruchu i ZM Kania. To już każdy powinien zrobić we własnym zakresie. Po wprowadzeniu poprawek, można założyć, że cena docelowa powinna znajdować się w pobliżu WK=1.

Co może jeszcze nas zaskoczyć? Jak wspominałem, ruchy na bankach często są zsynchronizowane ze względu na udział w WIG20, a więc również Alior jest na nie podatny i na samą koniunkturę zewnętrzną, która trzęsie naszym głównym indeksem. WIG-Banki jest stosunkowo nisko i na razie w trendzie spadkowym. To również powoduje, że Alior dostaje baty gdy któryś inny bank upadnie, niekoniecznie giełdowy. Masowe upadki SKOKów powodują wzrost składki na BFG. Regulator może nakładać bufory kapitałowe - to takie typowe niespodzianki, jakie widziałem przez ostatnie lata. Pełny zakres zaskoczeń jest dostępny w dokumentach raportów rocznych lub IPO dla każdej spółki - bardzo ładnie wylistowane wszystkie możliwe ryzyka. Skupiłem się jednak na tych najpowszechniejszych ostatnio, bo po prostu pomijam te rzadsze.

Założenie jest takie, że trafiliśmy na ponadprzeciętne kłopoty w banku, który był naładowany pod korek akcjonariuszami kierującymi się pozytywnymi rekomendacjami i trendem wzrostowym. Akcjonariat może nawet sprzyjać wezwaniu, bo nie raz się mówiło o powiększeniu udziałów PZU lub wręcz fuzji z Pekao. Jednak osobiście nie zachęciło mnie to jeszcze do inwestycji i łapania spadającego noża właśnie dlatego, że fuzja na rynku akcji może się odbywać na wiele sposobów, a nie jestem w tym na tyle zorientowany, żeby wykluczyć np. emisję akcji na rzecz Pekao po zaniżonej cenie, oczywiście w celu "ratunkowym". Czy taki scenariusz jest możliwy? Nie wiem, po prostu na razie nie ryzykuję i przyglądam się. Jeśli rozpocznie się trend wzrostowy, to rzadko trwa jeden dzień. Poczekam spokojnie do raportu.
Ostatnie wiadomości wskazują, że nawet prezes zakupił akcje, co oczywiście się chwali, ale samo z siebie nie ratuje kursu. Dlaczego? Bo było dużo akcjonariatu zaskoczonego newsami, a instytucjonalni kupują, gdy już uzyskają informacje. Nie kupują na obecnym poziomie z podbijaniem ceny, więc to nie indywidualni sypią (bo oni wymiękają w większości znacznie szybciej niż 6 miesięcy), tylko instytucjonalni wstrzymali się z zakupami. Ciągle jesteśmy w miesiącu realizacji strat podatkowych, a kupcy nie przeważyli nad sprzedającymi.

Ile należałoby poczekać? Niektórzy kierują się analizą techniczną, która jest dość sprawna do wyznaczenia interesujących poziomów, można też spojrzeć na oko ile trwają spadki i czy są ponadprzeciętnie długie w porównaniu do "przeciętności" wiadomości ze spółki - co oczywiście tworzy subiektywną ocenę. Na pewno można wyszukać ile czasu trwa wyprowadzenie banku na prostą od momentu wpadki np. Getinu/Noble, ale trzeba wziąć poprawkę na możliwości dodatkowych interwencji ze względu na bycie Aliorem, czyli wpływ PZU/Pekao oraz obecność w indeksie WIG20 (czy Alior tam pozostanie?). Warto też chwilę poczekać, czy jakiś komunikat lub wydarzenie nie urealni wyceny. Lepiej uniknąć straty, niż wchodzić pod zgadywaną niską wycenę. Uczestników rynku jest na tyle dużo, że na spółce z WIG20 powinniśmy mieć przynajmniej jeden powód tak niskiej wyceny, który jesteśmy w stanie racjonalnie uzasadnić. Jeśli działamy tylko na wyczucie, bo rynek przereagował, możemy się srodze zawieść. To nie jest niezauważona spółka, która się prześlizgnęła pod radarem.

Treści przedstawione na blogu są prywatnymi opiniami autora i nie stanowią rekomendacji inwestycyjnych w rozumieniu Rozporządzenia Ministra Finansów z dnia 19 października 2005 roku w sprawie informacji stanowiących rekomendacje dotyczące instrumentów finansowych, ich emitentów lub wystawców (Dz. U. z 2005 roku, Nr 206, poz. 1715). Autor nie ponosi odpowiedzialności za decyzje inwestycyjne podjęte na podstawie niniejszego artykułu, ani za szkody poniesione w wyniku decyzji inwestycyjnych podjętych na podstawie niniejszego artykułu.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga