Panika giełdowa: jak to rozegrać na kontach IKE/IKZE?

Dzisiaj obserwowaliśmy klasyczny "Grunwald", czyli przełamanie 1410 punktów na WIG20. Do niedawna raczej żartobliwa przenośnia dużych spadków stała się rzeczywistością. Czy to oznacza, że akcje jako aktywa są spalone? Jak ocenić tego typu sytuację i jak ją korzystnie dla siebie rozegrać?

Teoretycznie nie powinno się łapać spadających noży, czyli kupować na spadkach, ale dla inwestora długoterminowego i godzącego się z ograniczonym zyskiem jest to bardzo dobra okazja. Historycznie bessy trwają krócej niż hossy, więc można się spodziewać, że jeśli nie wybuchnie faktyczna wojna, to raczej w pewnym momencie wrócimy do wyrównanych poziomów, lub nawet wzrostów. Miesiąc temu te same aktywa kosztowały 2000+, a wcześniej nawet podchodziły pod dwukrotnie wyższe poziomy, więc nie jest do końca racjonalne, żeby teraz kosztowały o połowę mniej.

Najłatwiej dostrzec tę zależność przez porównanie kapitalizacji i wartości samej waluty, która przecież ulega inflacji. Technicznie rzecz biorąc, dzisiejsze punkty są przez to mniej warte niż te sprzed 20 lat. Załóżmy dość pesymistyczny scenariusz, że bessa potrwa 3 lata i odbicie doprowadzi do poziomu 1500->2000. Jest to około 25% różnica, a więc kupując teraz pod takie (przewidywane - nie wiadomo czy takie będzie) możemy szacować zysk średnioroczny jako 25/3~=7%, a więc lepiej niż większość aktywów dostępnych na rynku.

Jeśli bessa zakończy się po roku, to potencjalny zysk średnioroczny jest już dwucyfrowy, a jeśli za kilka miesięcy szum wymrze, to mamy szansę na ponad 50% rocznie. Według mnie to już dość dobra okazja. Rynek sprzyja obecnie wybierającym akcje (stock pickerom), ale ponieważ nie każdy jest specjalistą spróbujmy po prostu zastosować podejścia nie wymagające głębszej analizy. Potencjał do zapewnienia zysku w tej sytuacji w takim razie mamy w tych względnie prostych metodach:
1. zakup blue chipów, czyli akcji spółek z WIG20
2. zakup ETFów na szeroki rynek (polski lub zagraniczny)

W przypadku blue chipów trzeba być ostrożnym i jednak wymaga to odrobiny zastanowienia, bo łatwo można trafić na jakieś ciężkie do upłynnienia akcje np. energetyki, która jest tak intensywnie regulowana, że może całymi latami krążyć we frustrujący sposób na niskich poziomach. Najprościej byłoby wybrać spółki o przewidywanych dobrych wynikach finansowych lub nawet te, które już takie ogłosiły (np. dzisiaj PZU). Oczywiście niczego nie polecam, każdy powinien się zastanowić sam, co mu najbardziej pasuje.

Jednak osobiście preferowałbym podejście nr 2, czyli zakup ETFów na różne klasy aktywów, najlepiej niezbyt egzotyczne, czyli WIG20, SP500, DAX. Dlaczego akurat te? Bo są bardziej płynne, a także pokrywają najbardziej obite i relatywnie mało ryzykowne części rynku. Tutaj mamy do wyboru na GPW:
1. Lyxxor ETF na wszystkie trzy główne indeksy (SP500, DAX, WIG20)
2. Beta ETF na WIG20 (trzeba zwrócić uwagę czy kupujemy ten w górę, bo jest również "short", czyli do gry na spadki, który należałoby obserwować i porzucić gdzieś w dołku bessy)
oraz na innych giełdach różne etfy pokrywające Europę Wschodnią lub samą Polskę jak np IPOL.UK (ISHARES MSCI POLAND ETF), który zapewnia pokrycie nieco innych spółek niż tylko WIG20.

Co jeszcze można ciekawie rozegrać? Najbardziej hardkorowym podejściem jest granie kontrariańskie, czyli pod prąd obecnej sytuacji. Co jeśli wierzymy, że epidemia korona wirusa, a więc SARS w nowej wersji, zakończy się w podobnym terminie jak oryginalnego SARS? Nie trwało to dłużej niż rok, w praktyce temat był zapomniany już po kilku miesiącach.

Niestety, a może na szczęście, nowy SARS wydaje się mieć mniejszą śmiertelność, a więc jest w stanie utrzymywać się nieco dłużej, bo ofiary dłużej zarażają swoje otoczenie, a mniej chętnie umierają. Spróbujmy oszacować ewentualny zysk z następujących pozycji:
1. Enter Air, czyli loty czarterowe. Wycena wydawała się być ok w okolicy 40-50 PLN za akcję, oczywiście w momencie gdy spółka funkcjonuje. Jeśli wróci do normalnego stanu w ciągu roku, to możemy oczekiwać 100% zysku średniorocznie gdy kupujemy po kursie 20 PLN. Jeśli wpadnie w problemy to oczywiście możemy stracić wszystko. Warto jednak zauważyć, że spółka nie polega na pierwszym kwartale, tylko na wakacyjnych, a więc jeszcze nie miała okazji ponieść prawdziwych strat. Nie jest też do końca pewne czy inne linie nie zepsują rynku promocjami żeby nadgonić swoje straty w obecnym okresie. Nawet jeśli, to zakładając, że sytuacja się unormuje po 2 latach, lub nawet 3, to przecież nadal daje to nam potencjał 30% rocznie, a więc gra może być warta świeczki. Każdy oczywiście decyduje sam.
2. Agora, czyli kina Helios (obecnie zablokowane przez Morawieckiego): ta pozycja wydaje się być mniej ryzykowna, bo raczej zamknięcie kin nie potrwa rok. Zakładając wzrost kursu około 60%, to daje 30-60% średniorocznie, jeśli kurs wróci na swoje miejsce.
3. Livechat: spółka raczej nie zagrożona, oferuje produkt wsparcia kontaktu z klientem przez internet. Bardziej może jej przeszkadzać ogólny spadek koniunktury lub osłabienie dolara w wyniku potencjalnych interwencji.
4. XTB: spółka potencjalnie zyskująca na obrotach giełdowych, również technicznie rzecz biorąc operująca przez internet. Dość duże zyski i pozycja gotówkowa.
5. Kęty: świetnie znana spółka, zazwyczaj po prostu za droga, żeby ją kupić, bo wszyscy wiedzą, że jest sprawna. Słynie również z dzielenia się zyskiem z akcjonariuszami w postaci sporych dywidend - co jest zasługą akcjonariatu pełnego dużych funduszy.
6. PZU - dobre wyniki, dywidenda, a kurs na poziomie z zawirowań podczas przejmowania Pekao.

Właściwie można wyliczyć tak dużo spółek, że ograniczyłem się tylko do tych w najbardziej oczywisty sposób uwikłanych w korona wirusa lub wręcz przeciwnie - zupełnie nie związanych z epidemią, oczywiście poza samym otoczeniem gospodarczym i koniunkturą.

Ciekawa jest też sytuacja spółek paliwowych, jednak ze względu na brak wiedzy, nie podejmuję się jakiejkolwiek interpretacji ich opłacalności - podobnie zresztą jak powyższa część wpisu, są to tylko punkty do zastanowienia się, a nie rekomendacje. Warto zauważyć, że spadki na ropie rzędu 20% to sytuacja równoważna wojnie w Zatoce Perskiej, a nawet wtedy rozeszło się to po kościach po kilku tygodniach (!), więc nawet jeśli Rosja faktycznie rozpocznie wojnę cenową, to na pewno da się zająć jakieś pozycje, żeby z tego skorzystać w dłuższym terminie. Chodzi przecież tylko o udział w rynku, a nie rozdawanie paliwa za darmo. Można też się zastanawiać, czy w przypadku linii lotniczych i pokrewnych biznesów tanie paliwa nie zamortyzują ewentualnych strat - czego oczywiście nie wiem na pewno i nie jestem w stanie ocenić poziomu wpływu takiego czynnika ze względu na brak doświadczenia.

Dlatego też najprostszym podejściem w przypadku horyzontu długoterminowego jest zakup szerokiego rynku w postaci ETF (należy zwrócić uwagę, żeby nie trzymać wszystkiego w jednym funduszu) i spokojne przeczekanie kilku miesięcy. Nawet jeśli po drodze zaliczymy "chrzest Polski", to w dłuższym terminie powinno być bez znaczenia.

Dla skłonnych do większego ryzyka normalnie napisałbym coś o certyfikatach ING Turbo, ale ponieważ wszystkie poziomy "w górę" zostały wybite, nie da się grać na nich w obie strony, co raczej powoduje że nie ma sensu ich używać.

Treści przedstawione na blogu są prywatnymi opiniami autora i nie stanowią rekomendacji inwestycyjnych w rozumieniu Rozporządzenia Ministra Finansów z dnia 19 października 2005 roku w sprawie informacji stanowiących rekomendacje dotyczące instrumentów finansowych, ich emitentów lub wystawców (Dz. U. z 2005 roku, Nr 206, poz. 1715). Autor nie ponosi odpowiedzialności za decyzje inwestycyjne podjęte na podstawie niniejszego artykułu, ani za szkody poniesione w wyniku decyzji inwestycyjnych podjętych na podstawie niniejszego artykułu.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga