Pułapki doboru zdywersyfikowanych spółek na polskiej giełdzie

Wpis jak zwykle nie jest rekomendacją, tylko zbiorem moich subiektywnych przemyśleń. Kilkukrotnie zostałem zaskoczony przy próbie dobrania spółek do zdywersyfikowanego portfela przez ukryte korelacje, jak również zdarzyło mi się nie dobrać spółek z odwrotnie skorelowanej branży na dołku, gdy była taka możliwość.

Na co w takim razie warto zwrócić uwagę? Niestety nie jestem ekspertem w tej dziedzinie, więc nie należy traktować tej listy jako kompletnej. Zebrałem tu dość luźne przemyślenia, które są wynikiem doświadczeń giełdowych, ale niestety nie spisywałem tego na bieżąco, także musi tu być sporo pominięć. Warto prowadzić dla samego siebie jakiś dziennik lub nawet niepubliczny blog, żeby nie zagubić się w błędach poznawczych pewności wstecznej.

Zacznijmy od WIG20 - już sam duży udział w indeksie może powodować, że konkretna spółka będzie rozgrywana przez wiele dni przy dużych wahaniach kursu. Najistotniejszym czynnikiem są jednak trendy sektorowe, z których najlepszym przykładem są banki. Wbrew pozorom, korelacja idzie znacznie głębiej, bo również inne spółki mogą wzajemnie posiadać swoje akcje. Najbardziej oczywistym przykładem jest PZU, które posiada akcje Pekao i Aliora.

Jak w takim razie dobrać spółki do portfela? Według mnie należy przeczytać przynajmniej roczne sprawozdania (kwartalne mogą nie zawierać każdej informacji) i to kilka lat wstecz, bo nie zawsze jest w nich umieszczony każdy element. Same sprawozdania nie są idealnym źródłem informacji, bo nie ma sztywnych reguł, co powinno tam być, a nawet w miejscach gdzie są reguły bywają łamane przez spółki z WIG20, nie wspominając nawet o mniejszych.

Wbrew pozorom, różne państwowe spółki lubią kupować akcje innych molochów w jakichś chwilowych pomysłach na wielkie ruchy w akcjonariacie i jest to na tyle popularny na skalę światową ruch, że na niektórych rynkach powstał prawdziwy węzeł gordyjski wzajemnych zależności tak silny, że aż posiada nazwy własne. Słynny w Japonii system keiretsu był źródłem wielu problemów w zarządzaniu ze względu na rozdrobnienie akcjonariatu. Przykładowo kto powinien podejmować ostateczne decyzje, jeśli obie spółki posiadają po 30% swoich akcji, a reszta akcjonariatu jest rozdrobniona?

Podobną sytuację można zaobserwować na amerykańskim rynku, gdzie ekstremalne rozdrobnienie akcjonariuszy doprowadziło do sytuacji, gdzie inwestor posiadający kilka procent udziałów może kontrolować wielomiliardową korporację (tzw. inwestor aktywista). W Polsce obecnie taka sytuacja nie występuje poza najmniejszymi spółkami.

Jeśli ktoś się przegryzie przez to wszystko, gratuluję (ja postanowiłem po prostu odpuścić banki i energetykę, chyba że okazja jest naprawdę ewidentna). Rzeczywiście warto, bo to są podstawy. Łatwiej czasem po prostu nie inwestować dużo w WIG20, niż męczyć się potem jakimś zaskakującym ruchem. Zauważmy na przykład, że mimo tego, że banki niefrankowe (bez problemu kredytów denominowanych we frankach) powinny być teoretycznie w lepszej sytuacji, nie jest to odzwierciedlone dobrze w kursie np. Pekao (wg mnie). To może wynikać z obawy o jakąś ingerencję państwa, spodziewane przejęcie ratunkowe lub podobną konstrukcję.

KGHM (sektor wydobywczy) - najczęściej grana spółka na GPW do momentu rozpędzenia CDProjektu. Właściwie to wszystko co początkujący powinien wiedzieć - jeśli myślisz, że poświęcając 5 min dziennie rozegrasz jakiś wielki pomysł przeciwko "leszczom" na tym walorze, to prawdopodobnie sam jesteś przysłowiowym leszczem. Tu siedzą chętniej ci, którzy grają na płynnych spółkach, czyli gracze większym kapitałem i jednocześnie to oni mają największe doświadczenie. Załóżmy przez chwilę, że jednak Ty, posiadacz IKZE wykręciłeś większy kapitał i myślisz jak go ulokować w płynne spółki WIG20. Padło na KGHM, dawną dywidendową dojną krowę - dawną, bo od wprowadzenia podatku miedziowego zarząd nie ma juz takiej motywacji, żeby dawać dywidendy. Państwo wybiera swoją ścieżką pieniądze i nie jest to optymalna dywidendowa spółka dla akcjonariusza mniejszościowego.

No ale załóżmy, że jesteś hardkorem, nie załamałeś się widząc skalowanie podatku dla wyższych cen miedzi i chcesz wejść. Nic prostszego, wystarczy trzymać się żelaznej zasady - kupić tanio, sprzedać drogo. Jest to do zrobienia niemal na każdym walorze, a już na pewno na KGHM. Warto tutaj zauważyć, że KGHM jest spółką skorelowaną z kilkoma zagranicznymi podmiotami i właściwie porusza się w ich rytmie (oraz cen miedzi). Dowiedziałeś się, że duża dźwignia operacyjna pogłębia dołki i wypiętrza górki. Gdzie jest optymalny punkt wejścia? Wydaje się, że w shorta w momencie zakończenia strajku górników w Chile, bo oni najlepiej wiedzą, kiedy jest dobra sytuacja i kiedy warto strajkować. Jest to jednocześnie maksymalizacja punktu bólu dla producenta (nie może produkować w szczycie koniunktury), jak i gra o najwyższą możliwą stawkę dla górników (kiedy żądać lepszych zarobków niż w takim szczycie?). Pozostałe opcje zostawiłbym profesjonalistom, no  i oczywiście nie pchałbym tu całego kapitału. Dlaczego? Bo 50% zapotrzebowania na miedź na świecie to Chiny i ich budownictwo, a stamtąd nigdy nie otrzymamy dokładnych danych, chociaż oczywiście można sobie pomóc spekulacjami, ale i tak już się rozpisałem za dużo na temat jednej spółki.

Drugą sporą branżą w WIG20 obok banków jest energetyka. Niestety, inwestowanie tutaj wymaga anielskiej cierpliwości lub dobrej znajomości daytradingu, bo po prostu niewiele się w takich spółkach dzieje. Budowy trwają latami, a regulator potrafi z dnia na dzień zmienić rentowną spółkę w byle jaką. Jakby tego było mało, słynny minister Tchórzewski potrafił chwiać kursem z dnia na dzień próbując obrabować PGE tylnymi drzwiami. Kiedy jest tanio w takim razie? Główne trendy, którym podlega energetyka, to (oprócz regulatora:)) ceny energii (a więc regulator), węgla i uprawnień CO2. Trzymając się zasady że na giełdzie obowiązują trendy nie powinno się wchodzić w momencie trwania negatywnych trendów na tych elementach.

Warto również śledzić branże korzystające z odwrotności trendów naszej ulubionej akcji. Czyli np. spółki w dużym stopniu zużywające energię lub surowiec powinny odzwierciedlić w swoim kursie to samo, tylko odwrotnie. Przykładem jest tutaj negatywna korelacja PGNiG oraz Grupy Azoty (nawozy=spora część ceny to cena gazu i energii).

Ciekawą korelacją jest również wzajemne powiązanie cen gazu, ropy, węgla i energii. Nie chcę się tutaj nad tym rozwodzić, ale jeśli kogoś interesują te sektory powinien się zaznajomić z punktem w którym bardziej opłaca się palić gaz niż węgiel, bo to jednocześnie powoduje przystopowanie cen węgla jak i przystopowanie spadków na gazie.

Cena cukru i kakao oraz słodycze.
Wydaje się, że to dość proste zagadnienie, dopóki nie uświadomimy sobie, że kakao jest produkowane w krajach o niestabilnej sytuacji politycznej i gospodarczej. Cukier na szczęście ostatnio został uwolniony i prawdopodobnie będą tu występować cykle, które warto obserwować. Jednak także tam, gdzie rynek jest "wolny", regulator chętniej zagląda, więc może się okazać za jakiś czas, że producenci wywrą presję na powrót do normalności (dla nich).

Koniunktura
Wydawałoby się coś banalnego, ale jednocześnie coś niesamowicie trudnego. Zależne od koniunktury są oczywiście wszystkie spółki, tyle że od koniunktury na swoim produkcie. Jednak patrząc na konkretne sektory trzeba przyznać, że ta zależność jest silniejsza tzn. są one naturalnie cykliczne i gdyby nie regulator (który istnieje - nie należy o tym zapominać) prowadziłyby do regularnych cykli. W tej grupie znajdują się banki (cykl jest zakłócony przez regulatora), motoryzacja, telekomy, deweloperka, a nawet spółki IT.

Wygląda to mniej więcej tak:
Wysokie stopy procentowe: zarabiają banki (tutaj trzeba brać poprawkę na to, że regulator często zapewnia płynność lub banki przestawiają swój model biznesowy na różne prowizje i kredyty konsumenckie, więc wygładzają cykl).
Samochodówka: typowo cykliczna branża, która potrafi wypłaszczyć cykl dzięki regulatorowi np. gdy wchodzą tańsze kredyty na zmianę aut lub po prostu moda na innego typu auta (pickupy w stanach, lub spółka wchodzi na nowy rynek).
Telekomy: branża typowo niecykliczna, ale jednak zależna w Polsce od kursów walut, a więc głównie €, bo w tej walucie kupuje. Trzeba też pamiętać, że w regularnych odstępach musi kupować częstotliwości, których cenę narzuca regulator, a jednocześnie stanowią one znaczący element WK (WNiP konkretnie), co może zaburzać wskaźniki analizy fundamentalnej.
Deweloperzy: koniunktura w oczywisty sposób jest potrzebna, żeby ludzie kupowali mieszkania. Warto jednak zauważyć, że odwzorowanie złej koniunktury nie następuje z dnia na dzień, tylko z wielomiesięcznym opóźnieniem (o którym wiedzą niepoczątkujący uczestnicy rynku). Kto nie potrafi tego wyliczyć, nie powinien inwestować w deweloperów.
Spółki IT zarabiające w dolarach, czyli większość na polskiej giełdzie. Kursy walut są dość nieprzewidywalne zarówno w krótkim jak i długim terminie, ale też cykliczne, więc można zauważyć, że w obecnej sytuacji dolar jest stosunkowo drogi względem złotówki, jeśli porównamy zeszły rok lub dwa. Tak samo jak łatwo przyszło, tak też łatwo pójdzie w drugą stronę. Trzeba uważać, żeby spółka w ogóle zamieniała waluty na bieżąco i rozumieć, że 20% rożnica w wyniku może nastąpić w wyniku czynników zupełnie niezależnych od samej spółki i jej klientów.

Jakich korelacji spodziewają się początkujący, a które w rzeczywistości nie występują, lub nie muszą wystąpić bez dodatkowych warunków:
1. Cena ropy vs cena paliw. Teoretycznie możliwe, że obniżenie cen ropy da tańsze paliwo, ale to nie jest przekładane 1:1 na cenę akcji np. Orlenu. Może nawet nie być impulsem, bo kontrakty na surowce są wieloletnie i cena spot nie ma aż tak dużego wpływu na wyniki jak początkujący uważa. Co najważniejsze, te ceny nie wpływają na kurs akcji już następnego dnia tylko ewentualnie gdzieś tam w przyszłości (np. za rok). Jeśli po drodze trafi się jakiś odwrotny impuls, to przewidywana przez początkującego górka może nigdy nie nastąpić. Także ostatnio mamy piękny przykład, że zasada "ludzie muszą jeździć" więc kupię ropę albo Orlen nie musi się sprawdzać. Przede wszystkim tu należy otrzeźwieć - miliony ludzi patrzą na te same zależności i Tobie wydaje się, że akurat ograsz ich wszystkich kupując tanio, chociaż jesteś na giełdzie dopiero rok? Mi się tak nie wydaje nawet po kilku latach.
2. Spodziewają się, że spółka prowadzi głównie taką działalność, jaka się im wydaje. Można trafić na niesamowite kwiatki i niezwykłe korelacje np. spółka Colian mimo produkcji słodyczy zajęła się deweloperką w tak znaczącym stopniu, że aż miało to wpływ na wynik roczny. Często ludzie nie sprawdzają nie tylko wzajemnego posiadania akcji na WIG, ale również udzielonych pożyczek (po okazyjnej cenie, a jakże).
3. Wrócę do tematu CCC - wygląda na to, że ktoś obejmie emisję akcji bez praw poboru (a jakże) płacąc z puli którą uzyska za sprzedaż obecnie posiadanych akcji. Czyli faktycznie "grubasy" wymieniły się gotówką i akcjami bez udziału inwestorów mniejszościowych. Warto wiedzieć kto z kim i dlaczego tak robi, a potem pamiętać że główni inwestorzy rozegrali coś absolutnie wrogiego kosztem mniejszościowego akcjonariusza. Nie warto się trzymać takich spółek, bo to jest po prostu metoda zarabiania, która jedncześnie zdradza nie tylko podejście, ale również słabość samego biznesu, bo po co komuś taki numer, gdy biznes idzie dobrze? Ludzie mają różne wymysły, że jeśli ktoś objął po 30 PLN to musi zarobić itd. Nieraz te bajania nie mają pokrycia w późniejszych wydarzeniach, bo nie wszystko dzieje się "na stole".
4. Spodziewają się, że pomiędzy branżami C/Z jest skorelowana (bo jest), ale nie biorą poprawek np. że telekomy mają C/Z "gorsze" o 20% ze względu na bycie branżą defensywną albo że branża wydobywcza ma inne ryzyka, więc też "lepsze" C/Z. Nie znaczy to, że kiedykolwiek wyrówna się ten współczynnik pomiędzy kopalnią i telekomem. W skrócie początkujący nie rozumieją potrzeby analizy porównawczej.

Treści przedstawione na blogu są prywatnymi opiniami autora i nie stanowią rekomendacji inwestycyjnych w rozumieniu Rozporządzenia Ministra Finansów z dnia 19 października 2005 roku w sprawie informacji stanowiących rekomendacje dotyczące instrumentów finansowych, ich emitentów lub wystawców (Dz. U. z 2005 roku, Nr 206, poz. 1715). Autor nie ponosi odpowiedzialności za decyzje inwestycyjne podjęte na podstawie niniejszego artykułu, ani za szkody poniesione w wyniku decyzji inwestycyjnych podjętych na podstawie niniejszego artykułu.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga