Inwestycje w czasie bessy

Jak widać po moim portfelu, który przedstawiałem w poprzednich wpisach, oberwało mi się głównie przez trzymanie pozycji na TSG (spółce wzrostowej, która prawie przestała rosnąć), podczas gdy defensywne branże (chemia, telekomunikacja) poradziły sobie lepiej. Nowy inwestor może się jednak zastanawiać, dlaczego defensywne branże nie zyskały, skoro tyle się mówi o przejściu z growth na value (czyli ze spółek wzrostowych na tanie).

Branże defensywne, mimo tego, że nie tracą na bessie tak dużo jak spółki wzrostowe, są jednak pod wpływem swojej zawyżonej wyceny względem całego rynku i również opadają. Optymalnym punktem wejścia jest oczywiście dołek bessy, ale ze względu na to, że nikt nie jest w stanie go realnie wskazać palcem, trzeba kupować w momentach nieoptymalnych. Kiedy jest tanio?

Trzeba pamiętać, że spółki typowo defensywne jak telekomunikacja są najczęściej już wyceniane z premią około 20% do podobnych spółek z innych branż przy podobnych wskaźnikach C/Z, C/WK itd. Żeby je dostać tanio, trzeba czekać właśnie na bessę, lub próbować złapać lokalny dołek gdy wskaźnikowo zbliżają się do spółek, do których powinny mieć tę premię.

Dlaczego w takim razie nie przeniosłem się na obligacje? Głównie ze względu na to, że nadal nie stały się konkurencją dla spółek dywidendowych, przynajmniej dopóki jest zachowany wzrost gospodarczy (tutaj trzeba zaznaczyć, że oprócz bessy może wystąpić również recesja i dopiero wtedy zyski spółek realnie spadają).

Bessa jest tylko reakcją rynku na przewidywaną recesję - a ta wcale nie musi nastąpić. Ja stawiam na to, że nawet gdyby doszło do stagflacji i prawdziwej głębokiej recesji, to pozostanie w akcjach pozbawi mnie problemu kiedy w nie ponownie wejść i średniorocznie wyjdę na tym nie gorzej, niż ci, którzy próbują rynek wyczuć. Taki komfort zapewnia mi nie trzymanie całości oszczędności w akcjach - mogę poczekać dowolnie długo, licząc na powrót do średniej (ang. return to mean).

Znajdujemy się obecnie poniżej średnich historycznych na WIG20 i to mówi, że kupujemy spółki tanio, chociaż niekoniecznie w samym dołku. Dla kogoś kto planuje trzymać większość akcji do emerytury jest to dobry punkt wejścia.

Dlatego też pozostaję w akcjach, żeby nie sprzedawać ich po okazyjnych dla kupującego cenach, a także ze względu na mój horyzont inwestycji. Nawet nieszczęsne Ten Square Games jestem zmuszony zostawić, bo po prostu są wycenieni jak spółka value, mimo że jeszcze niedawno byli wzrostowi. Czy sobie poradzą na rynku oczywiście nie wiem, ale staram się utrzymać w portfelu tanie pozycje z jakimś potencjałem, a tutaj widzę strumień gotówki, który ciągle w TSG płynie i dopóki tak jest, mają możliwości ją zagospodarować w zyskownej branży. Nie posiadają również długu, który mógłby "utopić" spółkę wzrostową w obecnych czasach wzrostu stóp procentowych.

Mój portfel pozostaje bez większych zmian, powoli dokupuję OPL i zbieram dywidendy.


Treści przedstawione na blogu są prywatnymi opiniami autora i nie stanowią rekomendacji inwestycyjnych w rozumieniu Rozporządzenia Ministra Finansów z dnia 19 października 2005 roku w sprawie informacji stanowiących rekomendacje dotyczące instrumentów finansowych, ich emitentów lub wystawców (Dz. U. z 2005 roku, Nr 206, poz. 1715). Autor nie ponosi odpowiedzialności za decyzje inwestycyjne podjęte na podstawie niniejszego artykułu, ani za szkody poniesione w wyniku decyzji inwestycyjnych podjętych na podstawie niniejszego artykułu.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga